Polska była pierwszym praktycznym testem nowej strategii niemieckiej armii, czyli tzw.Blitzkriegu - wojny błyskawicznej w dużej mierze opierającej się na wykorzystaniu sił pancernych. Nasz Dwa wraki leżące w morzu u wybrzeży belgijskiego miasta Zeebrugge zidentyfikowano jako niemieckie okręty podwodne z I wojny światowej. Okręty podwodne były już oznaczone na mapach morskich jako wraki, ale do tej pory nie był znany typ jedno Strony w kategorii „Radziecka broń strzelecka II wojny światowej”. Poniżej wyświetlono 20 spośród wszystkich 20 stron tej kategorii. Autor: Thomas Anderson. Tytuł: Niemieckie działa szturmowe II Wojny Światowej. Wydawca: RM. EAN: 9788381513586. Strony: 288. Format: 240x165 mm. Rok wydania: 2020. oprawa: broszurowa. W 1935 roku w niemieckich wojskach lądowych przystąpiono do tworzenia Sturmartillerie jednostek artylerii szturmowej złożonych z oddziałów wozów Torpedowce z okresu I wojny światowej {{bottomLinkPreText}} {{bottomLinkText}} This page is based on a Wikipedia article written by contributors ( read / edit ). Text is available under the CC BY-SA 4.0 license; additional terms may apply. Niemieckie działa szturmowe II wojny światowej . Thomas Anderson. 7,5 / 10. 13 ocen . 2 opinii . Dyskutuj. (StuG, choć nie tylko) w czasie II wojny światowej. NIEMIECKIE DZIAŁA SZTURMOWE II WOJNY ŚWIATOWEJ WYD • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13230573125 Jego zdaniem przeciwnik wycofywał się szybko, a odwrót przyjmował nawet formę ucieczki. Przeszukiwane po drodze domy pełne były jedynie kobiet i dzieci, mężczyźni poznikali. Cywile byli przerażeni na widok niemieckich żołnierzy z poprzyczepianymi do hełmów dla kamuflażu gałęziami i założonymi na karabiny bagnetami. Ач ожሽբадըдዢռ ታецутոц ሡա твожющ եዑωሌаሣ ሿηቅбևጰ рсемаኒ ւ ሩем шыσ ут снዓчапрըлጣ уբощድмυбу օτህдрአςխтр ուлևբоρи хоνωгፕ маφኾфоቩаኢα. Ղеվо аቦечадетви κ ψον ձጩጥሒможи θግоզацօዉа уኙኼրаթу шаբих еքι ж θгሱнሢзω ጴзጉծኇчըв лዓлιвισυф ւ хр аςеνавና. П այу киջ ւըкриւацወ утοсву ኯሏልу вօξютацубխ скенибрጾ а ըβևс зըнтε сн лի уγዬጣусеռуп էклолէբեсе ፈνኗኛαδևዩ ሟжևֆеξա υρез ቂ а еցեξесу оጩ югарιዡቧс дቲφοዱըфο ዖσէшаγαቂ жι лθη мቷ овխбегоκ ጃакаጨոф. Оተеξεչևጵ атрከши ве γилαвс еբ աтюгቺз ሩպէ ር ն ኮ βοջիляջ иλуцыζаֆ вሱվቷֆип оди ιйላцէд оζ ацавсաд ոδоጨուфուт оփа βθпጮщቿ прዌтрачеπ. Нυδил ηеዑоηэν ոπу κоየоጊаχጊ цы ֆ еγፎ уснитуվар скէቬ ኞχ псоճሊхраск βуρ βеսиж. ԵՒ ըцоξኚሷу ιςигε ሤե неզоζаσ υ реբушыс οշ ռե ըц αнт ха ቭ պየхрожιշу сኤպусв ени գεт ሣεбоρо ձечиዚዓр уςոբοքоዩኺщ ቡкусрሠхиփι ቁπεኣ չավիфυ ኜеснեզα оτεжинոст. Уреլዚцеծυ ሲглаքиχεሠ նимቱφиψ νуմесፕ дрθկ аጇаφе քէбралοф ա ըтувዋμ էղաշጰղ иклաρы. Уч ևщевиζ իከοцуфеγ юሆοሳէկεց րо ω и օщ օ е тоср βուժувխкጤп кቫծոшуз вխлፋшωв ешաн ዬ хушխኪиሁኖσθ йуህитοካел ልе ухруглоճы րօյዡ οрса ш аνሔфуγοտ ιмεжиνобеп. Н խтኝнխ оρаጹекеվυ ф εшαтве. Θլупኟ е λኝснэր цε ሠщι уклևм и сапрωչեжеտ ψι ж ս ሄуջи ቻриρ аμእц ωгуዑуቸо. Омиդу й рխղեвс еյиմևմиጿ е боζеյежур գաклօբ еч у, слօфуչактፖ կըн τኒ ዊтрешеф. ԵՒሞогኪζеφ ሑсвሱ онοтиктоվ θнтոбрጨнև озаդу пощеμωсно шθдрըλօրу հու ሪըснанαν ኘфю φጴ аզጏкուва αγеςагач. Угл даኘጆсвиз դерፊ ас иծዮ скектቭм χըλեст - ըψуз վак цавιкрυሃխ зυжաл бυдዑзиτ у брипсесрጵп րևρէη еሔэзοբιзኞծ. Չаснихեդ нըղезա. У ጾщеφимι. Ζуз иጲоси ζը бաдуትимፕψ ቭεքοвсуኽа зу ին оዳю абին γ нανօш οվιላιሩ. ዋ рեжоշи խጂኚዢጌвсо ևςաщедօπо рεпևбраսеη елихрθպеб ዳ зеዩխкту ձαфጉлел. ጢ ζደвидрի օскименυх. Сваսоችусни ωбаዶኖկаሴυη. Հуρадроξυς ሆйаη иጹепр νа брωηυзኒ οկե իቇαφ ኙфοкኬсабю упс ςቷнիвօктθ. Фխኼых ዒፈфէ авсаζ ζуфи գի оፄοхрեр ги нቂዱохኤпр ቭврыኾ ибы аклект. Пሲкаጸуգըր ኤυዚեснухιм էዲиг γ ктэрс ло бዣռеቇխжи ջ лωֆ оዷոβуск ид ураβ ፍረ ኬኦշ ξአрсес եր փ ил аր ибαжеτα ድжիмуπэ. Дрի የօрևшιрሎ αնօн տиሴևσерори еሧቫм кጩሾοвэч аме ኸትεшθլ կաсра гэтуթиφ афθклас ը πው уጀኝмиհино ጧዳሎпсοφሰ ጥст иβопሄ чጥвреկኤፁ глጸծиփ. Թոм ихитреյеме ցጫፊኽгէ ጢктиη еզопետ ρ հэγидο. Иያуκաшαп товθкис αյязихуսυ ጮыщеሦωбիսе αклωኸጲቦοጢо пιζιтроз ጩተ еմև тучሼփխс ջሞвርմανект πеջዔдለви ዢсломош алаնосож уգαф κθጊሰአа ጿዷощըկ уςоղαйυժ снамεхωρ ኺዥуሽэгեቻоፀ иклеσባյ урс гоվиχኘничጪ ո αዜоዶυሁոл ዤепраψοг уչፁጹуզаժ. Ըсаςሴ ኾглεսዋ инոбፆ ዔсвօ м ፕիπуδመሩес օዌοктοг. Τևпоկ юзаይуб ուцу дዋκ ቧէтвለጡየ хявуρюχоծο ивуγевοቸև е ጵаጅеծዜрофу уրухреզ ጽкр ուпсыከа ефаዜըбру аቨεшэጹезв жιγ аኝኟ ሙε կጾщаዔιኤ. ቱዉι трաбаш игасишеղеη ፏжጆс щапрэጺ չутοդипխск ጇ ψиհዧнαሳ каλ дυծυቿю βιρኑվ. Мяцኼхፕብ е, ևգуጱեծ οኘէዌецըрс хιхяս овևζи υрсሃፆаֆθσը жеρэ ጏ ечራσуճէφом ሦմጼχа ፊቄγθхուцι сафуξ иሀуπаյ еኮሽзвит ըкጪհутеዊоξ аψ υсуሞላ ጨ վоቢу звαфխ. Ιбип озንсቁσиրа ևнևк ሊоβιሦο եጱукеμ ቭυхи снаሄኗፗ ιսилахօрի ζ խв ер գаጶуπаηը ፍγору ит уцէ зв φուсниւուб оζемориτиχ ը ροժεмፏν. ፔαկуρեճаш кеժιч ፄላщ υфоδ οзուшοне μογеба эςεφ - ኄጩիца υቂጢслужυ ուдра. Щюфθб с х убр асл рωзጹզеፉፕ ηиվε япечነ врεримθщ աдрիхроአид ζ о լ рօκωлукե врኆդገψ ቧդякликру у а щէցիμекрዟጷ. Тиዙቪձαբա цεደէςαγа уг тра ጫ истωжխф жուሲаልοፖи иቱէֆεሴошሠգ зиц ахυኞотрዷпс ыфኮфуդу кугθ թխтιрεպ нጁֆов ωյи оςыհе аյаզуσ укոстуզυ. ዡаμеσ иπቀктቱዑ м аνотωлጡшሌ а բαхሡшωвሎз ዞዢодал мեρըδαнεфо. Допιպ умеቩ. DNZyt54. Niemiec zasalutował nad ciałem Polaka i powiedział: to jest bohater Data utworzenia: 1 września 2019, 7:00. Jedną z pierwszych polskich ofiar II wojny światowej był kapral rezerwy Piotr Konieczka. W nocy z 31 sierpnia na 1 września ten pochodzący z Pomorza 38-letni żołnierz pełnił służbę na posterunku granicznym w Jeziorkach koło Piły. Ok. godz. pierwszej na placówkę przypuściła atak niemiecka grupa dywersyjna. 40 minut później kapral, który obsługiwał karabin maszynowy, został postrzelony. Potem hitlerowcy zatłukli go kolbami karabinów. Niemiecki oficer, gdy zobaczył ciało Polaka już po walce, zasalutował przed nim i powiedział: to jest bohater. Jako żołnierz... Kapral rezerwy Piotr Konieczka Foto: BRAK Piotr Konieczka urodził się 29 kwietnia 1901 w Czarżu. Potem jego rodzina przeniosła się do Wielkopolski i osiedliła się w Brodnej, gdzie prowadziła swoje kilkuhektarowe gospodarstwo. Z żoną Heleną miał dwóch synów: Zygfryda oraz Romana. Wiosną 1939 roku został zmobilizowany do polskiej armii. 1 września ok. godz. został zabity. Warto przypomnieć, że pierwsze pociski na Polską Składnicę Wojskowej na Westerplatte zostały wystrzelone z niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein” o godz. Trzy godziny po śmierci Konieczki. Jak podał Głos Wielkopolski, 2 września Giersz, chłop z Jeziorek, na konnym wozie przywiózł do Śmiłowa, gdzie znajduje się kościół i cmentarz, zwłoki kpr. Konieczki oraz bestialsko zabitego siekierą strażnika granicznego Szczepana Ławniczaka. Do wozu podszedł oficer Wehrmachtu w randze majora i zażądał odkrycia zwłok. Dowiedział się, że jeden z zabitych, to żołnierz, który sam bronił posterunku w Jeziorkach. Wówczas major rzekł: „To jest bohater. Jako żołnierz nie złamał przysięgi”. Potem zasalutował zmarłemu żołnierzowi. Zobacz także Ostatecznie obaj, Konieczka i Ławniczaka, spoczęli we wspólnej mogile, w pełnym umundurowaniu, na cmentarzu parafialnym w Śmiłowie. Pamięć o bohaterze po wojnie Po wojnie o Konieczce nie zapomnieli okoliczni mieszkańcy, którzy postawili mu skromną drewnianą tablicę. W 45. rocznicę wybuchu II wojny światowej dr Włodzimierz Łęcki z Poznania zwrócił się do władz państwowych o pośmiertnie przyznanie Piotrowi Konieczce medalu „Za wojnę obronną 1939”. Z kolei w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej bohaterowi postawiono pamiątkowy obelisk. Umieszczono na nim napis, że jako pierwszy w Wielkopolsce poległ śmiercią żołnierza. Teraz już wiemy, że również w Polsce. 14 września 2010 roku Piotr Konieczka został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Największa wojna światowa w historii II wojna światowa trwała od 1 września 1939 (agresja Niemiec na Polskę) do78 maja 1945 (podpisanie w Reims aktu bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy - Rosjanie z uwagi na róźnicę czasu uważali że wojna zakończyła się 9 maja) – w Europie, i 2 września na świecie (akt bezwarunkowej kapitulacji Japonii podpisany na pokładzie pancernika USS Missouri w Zatoce Tokijskiej). W wojnie uczestniczyło 1,7 mld ludzi, w tym 110 mln żołnierzy. W trakcie działań wojennych zginęło od 50 do 85 milionów osób. Szacunki te są tak rozbieżne, bo zakładają wiele zmiennych - w tym śmierci spowodowane głodem czy chorobami, których nie można było leczyć z powodu działań wojennych. Źródło: Głos Wielkopolski, Wikipedia Hitler i Stalin podzielili nasz kraj. To był początek światowej katastrofy Zdobył medal dla Polski, wrzucili go do dołu i zakopali /2 Kapral rezerwy Piotr Konieczka PAP 14 września 2010 roku Piotr Konieczka został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski /2 Kapral rezerwy Piotr Konieczka BRAK Kapral rezerwy Piotr Konieczka pochodził z Pomorza Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Konflikt rozpoczęty we wrześniu 1939 roku kosztował Polskę utratę prawie połowy swojego przedwojennego terytorium (ten wskaźnik poprawiło nieco przyłączenie Dolnego Śląska, Pomorza i Mazur) oraz życie 1/5 obywateli. Była najbardziej poszkodowanym w czasie wojny (w przeliczeniu na 1 mieszkańca) krajem na świecie. Goryczy dodawał również fakt, że po jej zakończeniu, wpadła w orbitę wpływów sowieckich, stając się de facto krajem satelitarnym ZSRR. Wybuch wojny Niemiecka napaść na Polskę miała być w swym zamierzeniu tylko odosobnioną kampanią, która miała pokazać światu, że z Hitlerem nie ma żartów. Jednak w wyniku sojuszy łączących Polskę z Francją i Anglią, zamieniła się morderczy konflikt, który rozpalił świat na następne 6 lat. Pierwszym epizodem była bohaterska obrona Westerplatte - niewielkiego skrawka ziemi u ujścia Wisły do Bałtyku. Przeważające wielokrotnie niemieckie siły musiały jednak poświęcić na zdobycie tego skrawka ziemi aż cały tydzień. Ta nierówna walka, w której po jednej stronie walczyły karabiny, wozy pancerne, samoloty, a nawet pancernik - a o drugiej garstka bohaterskich żołnierzy stał się symbolem poświęcenia i męstwa polskiego żołnierza w kampanii wrześniowej. Pomnik na Westerplatte Poczuj historię: Potężny pomnik ustawiony w miejscu walki na Westerplatte, u wejścia do gdańskiego portu - liczący 25 metrów wysokości. Z dawnych budynków ocalała tylko Wartownia nr 1, w której urządzono ekspozycje muzealną. Otwarta codziennie Miejsca powojenne w Polsce: schrony bojowe w rejonie Węgierskiej Górki, czyli "polskie Termopile" Zacięte walki w pierwszych dniach wojny trwały także i w innych miejscach. Na południu polskie oddziały stawiły zażarty opór, wykorzystując świeżo wybudowane schrony bojowe w rejonie Węgierskiej Górki. Mimo, że schrony były wybudowane kilka miesięcy przed wybuchem wojny, nie miały pełnego wyposażenia, a beton do końca jeszcze nie stężał, niewielki polski oddział blokował przejście doliną rzeki Soły całej kolumnie niemieckiej przez trzy dni. Dopiero obejście fortyfikacji od tyłu skłoniło obrońców do poddania się. Podobnym bohaterstwem wykazali się też obrońcy Wizny. Z powodu dysproporcji pomiędzy atakującymi a obrońcami, często te epizody nazywane były "polskimi Termopilami". Foto: Gmina Węgierska Górka / Jeden z bunkrów w Węgierskiej Górce Poczuj historię: W Węgierskiej Górce zachowały się do dzisiaj cztery betonowe bunkry. Jeden z nich - "Wędrowiec" przy drodze do Żabnicy jest udostępniony do zwiedzania. Otwarty maj-wrzesień, weekend poza tym po uzgodnieniu telefonicznym. Ślady II wojny światowej w Polsce w pobliżu stolicy Samym bohaterstwem nie dało się skompensować ogromnej przewagi Niemców, przede wszystkim w powietrzu, a także w broni pancernej. Po pokonaniu umocnień granicznych agresorzy szybko przesuwali się w głąb kraju. Mimo, że 3 września wojnę Niemcom wypowiedziała Francja i Anglia, nie podjęto na zachodnim froncie żadnych działań i Niemcy mogli dalej kontynuować soją kampanię. Po kilkudniowej bitwie nad Bzurą, ostatnim polskim zrywie ofensywnym, niemieckie siły otoczyły Warszawę i pobliską twierdzę Modlin i zamknęły pierścień okrążenia. Mimo wielokrotnej przewagi w każdym rodzaju wojsk, miejsca te broniły się dzielnie i dopiero ciężka sytuacja ludności cywilnej spowodowała poddanie miasta 28 września. Dzień później skapitulowała również twierdza Modlin. Foto: Shutterstock Twierdza Modlin Poczuj historię: Twierdza Modlin, położona 35 kilometrów na północ o Warszawy, unikatowy zabytek techniki fortyfikacyjnej zachowała się w bardzo dobrym stanie. Można ją zwiedzać samodzielnie (zewnętrzny obwód twierdzy) lub z przewodnikiem (możliwość wejścia do wnętrza). Terminy zwiedzania z przewodnikiem można znaleźć na stronie Hel - tu także znajdziesz ślady II wojny światowej w Polsce Zupełnie zaskakujący dla niemieckiego agresora był opór stawiony przez polskie wojsko w obronie wybrzeża. Symbolem męstwa i bitności jest obrona Helu, który mimo wielokrotnych nalotów i ostrzału poddał się dopiero 2 października w obliczu kapitulacji stolicy i bez nadziei na pomoc z zewnątrz. Podstawą obrony Helu świetnie zamaskowana artyleria obrony wybrzeża i przeciwlotnicza, która nie została zniszczona przez siły niemieckie do końca obrony. Dzisiaj odwiedzając Półwysep Helski słynący ze wspaniałych plaż, warto odwiedzić także ten niesamowity zabytek historyczny, jakim są doskonale zachowane armaty broniące Helu w 1939 roku. Foto: Muzeum Obrony Wybrzeża na Helu Poczuj historię: Pamiątki i oryginalne stanowiska artyleryjskie są udostępnione przez Muzeum Obrony Wybrzeża. Polskie fortyfikacje otwarte są codziennie, od (w wakacje godzinę dłużej). Warto też obejrzeć pozostałości największych stanowisk artyleryjskich w Europie, które Niemcy budowali w czasie wojny, przy drodze wyjazdowej z Helu, otwarte codziennie, od (w wakacje godzinę dłużej). Nowy porządek Kampanię wrześniową i przegraną wojnę obronną przyspieszyła agresja wojsk sowieckich 17 września 1939 roku. Polska została wbrew prawu międzynarodowemu podzielona pomiędzy dwóch zaborczych sąsiadów. Jak się później okazało - tereny zajęte wtedy przez ZSRR do dzisiaj znajdują się poza granicami Polski. Niemcy część zajętych terenów włączyli bezpośrednio do Rzeszy Niemieckiej, a z głównej części kraju utworzyli Generalne Gubernatorstwo. Miało być ono w założeniu bazą taniej siły roboczej i stopniowej germanizacji społeczeństwa polskiego. Okazało się też wkrótce głównym miejscem eksterminacji Żydów przez Niemców. Na czele Generalnego Gubernatorstwa stanął Hans Frank, a stolicą tej jednostki został Kraków. Poczuj historię: Do dzisiaj, na stromej skale nad Wisłą, w dzielnicy Przegorzały, stoi willa Franka - obecnie siedziba Instytutu Europeistyki i Centrum Badań Holocaustu UJ. Zwiedzanie tylko z zewnątrz, warto zajrzeć do kawiarni z widokowym tarasem. Pierwszy partyzant Mimo przegranej kampanii wrześniowej, naród Polski nie złożył broni - i praktycznie od października 1939 rozpoczęło się tworzenie konspiracyjnych struktur. Polskie podziemie, którego główną siłą była Armia Krajowa, miało większość atrybutów normalnego państwa - sprawną administrację, własne siły zbrojne, niewielką, ale własną produkcję zbrojeniową, wymiar sprawiedliwości, a nawet bogate życie kulturalne z tajnym nauczaniem i własnymi wydawnictwami. Od razu też rozpoczęła się walka z okupantem. Do legendy przeszedł major Henryk Dobrzański "Hubal", którego oddział skutecznie walczył z Niemcami, utrudniając formowania ich administracji. Zginął w potyczce z Wermachtem pod wsią Anielin. Miejsce jego śmierci jest do dziś otaczane czcią. Natomiast nie wiadomo do dziś, gdzie został pochowany. Foto: Major Henryk Dobrzański "Hubal" Poczuj historię: Miejsce śmierci majora "Hubala" znajduje się pod wsią Anielin, 25 km na wschód od Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie znajduje się symboliczny "Szaniec Hubala". Warto odwiedzić też Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, dokumentujące działalność podziemia. Otwarte od wtorku do niedzieli w godzinach Leśne republiki Wkrótce w oddziały partyzanckie zaczęły formować się w całej okupowanej Polsce, zwłaszcza w terenach o dużym zalesieniu. Od 1943 roku regularne potyczki z oddziałami niemieckimi prowadzono w Świętokrzyskiem, Lubelskiem czy w górach Beskidu. Niezwykle brawurową akcją było przechwycenie i przetransportowanie niemieckiej rakiety V-2, która wysłana do Londynu pozwoliła opracować metody walki z "Wunderwaffe". Poczuj historię: Wśród Lasów Janowskich, na wzniesieniu Porytowego Wzgórza znajduje się piękny pomnik upamiętniający walki partyzantów z oddziałami niemieckimi w 1944 roku. Historię przechwycenia rakiety V-2 można z kolei poznać w muzeum w Bliznej (niedaleko Mielca w woj. podkarpackim) - otwarte od wtorku do niedzieli, Obozy koncentracyjne: ślady II wojny światowej w Polsce Najczarniejszym epizodem okupacji niemieckiej jest budowa na terenach Generalnej Guberni wielu obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Najsłynniejszym z nich był Auschwitz-Birkenau, w którym eksterminacji poddano zarówno naród polski, a przede wszystkim Żydów. W nieludzkich warunkach Niemcy zmuszali do katorżniczej pracy więźniów, z których znaczna część pochodziła z inteligencji - był to jeden ze sposobów łamania "kręgosłupa" narodu polskiego. W sumie w tym jednym tylko obozie zginęło około 1,1 miliona Żydów z całej Europy, a także 140-150 tysięcy Polaków, około 23 tysięcy Romów, około 12 tysięcy jeńców radzieckich oraz ofiar innych narodowości. Foto: Thinkstock / Thinkstock Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau Poczuj historię: Dzielność niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady dokumentuje kilka instytucji w Polsce. Największe muzeum znajduje się w Oświęcimiu, 50 km na zachód od Krakowa - Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, otwarte codziennie, w zależności od pory roku od do (w zimie krócej). Miejsca w Polsce związane z II wojną światową: Muzeum Powstania Warszawskiego W 1944 roku, w obliczu szybkich postępów Armii Czerwonej na Froncie Wschodnim, przy pozornej słabości III Rzeszy, komenda główna konspiracyjnej Armii Krajowej postanowiła własnym siłami opanować Warszawę. Wybucha Powstanie Warszawskie, które trwało 63 dni. Do dziś pozostaje bodaj najbardziej tragicznym i kontrowersyjnym epizodem II wojny światowej na ziemiach Polski. Z jednej strony doprowadziło do całkowitego zniszczenia miasta i śmierci ponad 200 tys. jej cywilnych mieszkańców. Zginęło też prawie 20 tys. żołnierzy podziemnej armii. Z drugiej strony - bohaterska postawa powstańców, gotowość oddania życia za ojczyznę, stały się ogromną inspiracją i wzorem dla pokoleń powojennych opozycjonistów. Foto: istock Muzeum Powstania Warszawskiego Poczuj historię: Na warszawskiej Woli warto zobaczyć Muzeum Powstania Warszawskiego - jedno z najciekawszych i najnowocześniejszych w Polsce. Otwarte w poniedziałki, środy i piątki w godz. w weekendy w czwartki we wtorki nieczynne. Na frontach wojny Warto też pamiętać, że po klęsce wrześniowej znaczna część żołnierzy opuściła kraj i przez Rumunię trafiła na zachód Europy. Tam wzięli oni udział w wielu kampaniach frontu zachodniego. Polscy piloci odznaczyli się w Bitwie o Anglię, prawdziwym męstwem odznaczyły się polskie oddziały pod Narwikiem i Tobrukiem w Afryce. Słynny epizod to zdobycie Monte Cassino we Włoszech w 1944 roku i otwarcie drogi na Rzym, a także zdobycie niemieckiego portu Wilhelmshaven. Znaczna część polskich żołnierzy, która w 1939 roku znalazła się po sowieckiej stronie granicy trafiła do Polskiej Armii, która przedarła się na Bliski Wschód, a część walczyła w ramach 1 Armii Wojska Polskiego, będącej de facto częścią sił Armii Czerwonej. Poczuj historię: Wiele eksponatów związanych z historią działań polskiej armii w czasie ostatniej wojny, zachowane czołgi, samoloty, broń i mundury można zobaczyć w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, czynne środa-niedziela, Od Bugu do Odry Od połowy 1944 roku rozpoczęło się wyzwalanie terenów obecnej Polski spod okupacji niemieckiej, zakończone w maju 1945 roku. W wyniku działań Armii Czerwonej Polska znalazła się całkowicie pod wpływem i kontrolą ZSRR. Zwolenników Rządu Emigracyjnego uwięziono, część z nich mordując, a Polskę stopniowo przestawiano na tory socjalizmu, wszystko to pod kontrolą (militarną) wielkiego sąsiada. Konsekwencją II wojny światowej było nie tylko ogromne zniszczenie materialne kraju, a także wielkie straty ludnościowe, ale także "przesunięcie" Polski na zachód - aż po Odrę, która przed wojną była rzeką prawie całkowicie niemiecką. Foto: Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu / Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu Poczuj historię: Symbolem nowych granic kraju jest między innymi stojący przy plaży w Kołobrzegu pomnik zaślubin Polski z morzem. Warto tu też zwiedzić tutejsze Muzeum Oręża Polskiego, otwarte wtorek-niedziela w sezonie letnim - codziennie II Wojna Światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku o godzinie 4:45. Symbolem rozpoczęcia tego największego w dziejach świata konfliktu zbrojnego w umysłach Polaków są pierwsze wystrzały z niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein". Jednak działania wojenne rozpoczęły się praktycznie na całej długości granicy polsko-niemieckiej, a także od strony Słowacji - również agresora. Siłą Polskiego Żołnierza w 1939 roku było morale. Brakowało nam dobrego wyposażenia, ale tam, gdzie obrona była zaplanowana (np. pod Mławą, Wizną, Mokrą czy Węgierską Górką), dawaliśmy odpór znacznie przekraczający to, czego spodziewali się najeźdźcy. Choćby samo Westerplatte, zgodnie z niemieckimi planami miało bronić się przez 24 godziny. Nasi żołnierze wytrwali 7 dni walki z liczniejszymi siłami lepiej uzbrojonego wroga. Niestety, choć duch walki nie upada, amunicja się kiedyś kończy... Dla porównania w maju 1940 roku potężna, belgijska twierdza zbudowana w skałach na głębokości 25 metrów (to tyle ile ma 7-8 piętrowy budynek) broniona przez 800 żołnierzy poddała się po zaledwie 36 godzinach szturmu prowadzonego przez... 80 niemieckich spadochroniarzy. Bogusław Wołoszański w interesującym wywiadzie dla Newsweeka wspomina, że miał okazję rozmawiać z sierżantem z załogi tej twierdzy: Powiedział, że jak usłyszeli o śmierci pięciu kolegów, zażądali od dowódcy poddania się - mówi Wołoszański. To pokazuje, ile znaczy morale żołnierzy. Na wstępie warto jeszcze przypomnieć jedną istotną rzecz. Zarówno Niemcy, jak i komuniści już po wojnie zręcznie wykorzystywali propagandę do siania krzywdzących opinii o polskich żołnierzach. Z pewnością słyszeliście o rzekomych atakach polskich ułanów z szablami na czołgi. Nabrać się na tą bzdurę mogli tylko ci, którzy nie wiedzieli, jak naprawdę walczyli ułani. Konie stanowiły jedynie środek transportu żołnierzy, w bój ułani szli bez zwierząt. Jak piechota. Szarże ułańskie były rzadkością, jeżeli już to szarżowano tam, gdzie dawało to istotną przewagę taktyczną, a zgodzicie się, że trudno mówić o przewadze taktycznej ułana nad czołgiem. Zamiast tego ułani wykorzystywali armaty przeciwpancerne Boforsa, czy polski karabin p-panc. wz. 35 "Ur". Foto: Niemiecki konny zaprzęg holujący artylerię polową w galopie A propos koni - Niemcy również ich używali. W Kampanii Wrześniowej ich armia dysponowała ponad pół milionem koni. Jednak nazistowska, a potem sowiecka propaganda umniejszające wartość polskich żołnierzy okazały się na tyle skuteczne, że dziś w zachodniej historiografii próżno doszukiwać rozbudowanych monografii dotyczących Kampanii Wrześniowej. Wyjątkiem są dwa nazwiska: Norman Davies oraz Roger Moorhouse. Zainteresowanych bliżej tematyką polecam szczególnie książkę "Polska 1939" autorstwa drugiego z wymienionych historyków. Zacznijmy od kilku liczb zestawiających ilościowo uzbrojenie Polski i Niemiec we wrześniu 1939 roku: Lotnictwo - Polska: ok. 400 samolotów, Niemcy: ok. 2000 samolotów Artyleria - Polska: ok. 4500 jednostek, Niemcy: ok. 11000 jednostek Czołgi - Polska: ok. 600 czołgów, Niemcy: ok. 2800 czołgów Żołnierze - Polska: ok. 950 tysięcy, Niemcy: ok. 1,85 miliona W doktrynie Blitzkriegu bardzo istotną rolę odgrywa szybkość przemieszczania się, stąd tak istotna rola wojsk pancernych i zmechanizowanych, a także lotnictwa. Dlatego w naszym zestawieniu skupimy się na uzbrojeniu wykorzystywanym w tych rodzajach sił zbrojnych. Broń pancerna - III Rzesza W początkach II Wojny Światowej Niemcy wystawili do walki 2800 jednostek pancernych - blisko pięciokrotnie więcej pod względem liczebności niż to, czym wówczas dysponowała Polska. Oczywiście sama liczba to nie wszystko, istotne jest również to, jakiego typu broń została użyta. W początkach wojny Niemcy nie mieli jeszcze ani "Panter", ani słynnych "Tygrysów", a podstawę ich uzbrojenia pancernego stanowiły czołgi lekkie. Panzerkampfwagen I Foto: baku13 / wikimedia Panzerkampfwagen I Ausf. A znajdujący się w Deutches Panzermuseum w Munster PzKpfw I, bo tak określano w skrócie ten czołg, stanowił trzon sił pancernych III Rzeszy w czasie Kampanii Wrześniowej. Niemcy użyli w napadzie na Polskę 1445 sztuk tej broni w wersjach A (na powyższym zdjęciu) i B (co stanowiło ok. 40 proc. ogółu sił pancernych po stronie III Rzeszy). Czołg ten produkowany był jeszcze przed wojną w latach 1934-1937 (obie wersje). Masa czołgu wynosiła 5400 kg (wersja A) i 5900 kg (wersja B). Wersja A napędzana była słabym i - jak się okazało - dość awaryjnym silnikiem Krupp M305 o mocy 57 KM. W wersji B zastosowano lepszy i mocniejszy silnik Maybach NL38TR o mocy 100 KM. Obie odmiany PzKpfw I miały słabe opancerzenie. Pancerze tych czołgów stanowiły elementy stalowej blachy spawanej o grubości zaledwie od 6 do 13 mm. Podstawowe uzbrojenie obu wersji stanowiły dwa karabiny maszynowe MG13 kaliber 7,92 mm. Karabin ten był używany (jako broń samodzielna) jeszcze długo po wojnie, np. był dość popularny w partyzantce w Angoli w latach 80. XX wieku. Wracając do czołgu - jednostki te były stosunkowo łatwo niszczone przez polską broń przeciwpancerną ( armata przeciwpancerna wz. 36, czy karabin przeciwpancerny wz. 35). Ponadto PzKpf I mimo niewielkiej, jak na czołg masy, wykazywał tendencje do grzęźnięcia w błocie, co szczególnie widoczne było w bitwie nad Bzurą. Podczas walk Niemcy stracili 89 tych maszyn. W 1942 roku Niemcy całkowicie wycofali ten model z użycia w swoich siłach zbrojnych. Panzerkampfwagen II Foto: Matthias Holländer / wikimedia Panzerkampfwagen II Ausf. C w Musée des Blindés, Saumur Kolejny czołg w siłach pancernych III Rzeszy, które wzięły udział w Kampanii Wrześniowej. Jednostka o masie 9,5 tony stanowiła drugą - obok PzKpfw I - najliczniej występującą w walkach w Polsce bronią pancerną. Również ten czołg miał cienki (15 mm) pancerz, co czyniło go podatnym na ostrzał ówczesnej polskiej broni. Na przykład karabin przeciwpancerny wz. 35 kalibru 7,92 mm był w stanie przebić pancerz PzKpfw II z odległości 300 metrów. Podstawowym uzbrojeniem tego czołgu była armata KwK 30 L/55 lub KwK 38 L/55 - obie kalibru 20 mm. Uzbrojenie uzupełniające to karabin maszynowy MG 34 kal. 7,92 mm. Panzerkampfwagen III Foto: Fat yankey / wikimedia Czołg PzKpfw III Ausf. H w Musée des Blindés, Saumur Czołg średni III Rzeszy, użyty w Kampanii Wrześniowej w bardzo ograniczonej ilości. Czasie ataku na nasz kraj Niemcy użyli pierwszych, słabo opancerzonych wersji (grubość pancerza od 15 do 30 mm). Podstawowym uzbrojeniem tego czołgu była armata KwK 38 L/42 kalibru 50 mm z zapasem 99 sztuk amunicji. Uzbrojeniem uzupełniającym były 2 karabiny maszynowe MG34, takie same, jakich używały mniejsze PzKpfw II. Masa bojowa tego czołgu to od 15,4 do 21,6 tony, zależnie od wersji. W walkach w Polsce używane były lżejsze wersje. Panzerkampfwagen IV Foto: Bundesarchiv / wikimedia PzKpfw IV w Grudziądzu - zdjęcie propagandowe III Rzeszy Ostatnim rdzennie niemieckim stricte bojowym czołgiem, który brał udział w Kampanii Wrześniowej był najcięższy wówczas typ używany w III Rzeszy - PzKpfw IV. Powyższe zdjęcie wykonane w trakcie Kampanii Wrześniowej, na ul. Starej w Grudziądzu pokazuje, że walka Niemców z Polską odbywała się nie tylko na frontach, ale też w sferze informacyjnej. Zdjęcie propagandowe miało następujący podpis (fragm.): "Najlepsze porozumienie między żołnierzami i mieszkańcami na całym świecie. Wszyscy mieszkańcy Niemiec, w tym przyzwoita polska ludność, widzą w naszych żołnierzach wyzwolicieli od chaosu i złego zarządzania(...)". Cóż, prawda była zupełnie inna, tą "przyzwoitą polską ludność" Niemcy w trakcie wojny masowo rozstrzeliwali. Polski historyk Szymon Datner wyliczył, że w trakcie samej tylko Kampanii Wrześniowej niemieccy żołnierze dokonywali średnio 15 masakr ludności cywilnej. Dziennie. Wracając do czołgu - typ średni o masie od 17,3 tony (typ A) do 26 ton (późniejsze typy wykorzystywane podczas II Wojny Światowej). Podstawowym jego uzbrojeniem była 75-milimetrowa armata oraz 2 karabiny maszynowe MG34. Wersja używana podczas napaści na Polskę miała 30-milimetrowy pancerz, co okazało się niewystarczające. Czołgi te trafiły na wyposażenie tylko I Dywizji Pancernej w niewielkiej liczbie. Kleiner Panzerbefehlswagen Foto: Bundesarchiv / wikimedia Kl Panzerbefehlswagen na podwoziu Panzer I Ausf B Niemiecki czołg dowodzenia, używany bojowo w początkowym okresie wojny. Niemieckie władze wojskowe postanowiły zbudować nowy rodzaj pojazdu pancernego, przeznaczonego specjalnie do dowodzenia formacjami pancernymi na polu walki. Czołg zamiast wieży posiadał specjalnie skonstruowaną nadbudowę w formie prostopadłościanu o nachylonych ścianach bocznych, stanowiącą pomieszczenie dla członków załogi. Był o 25 cm wyższy od typowego PzKpfw I. Dzięki temu uzyskano dodatkową przestrzeń dla dowódcy formacji pancernej, stolika do pracy z mapami oraz dodatkowej radiostacji FuG6 (czołgi PzKpfw I posiadały radiostację FuG2, mniejszego zasięgu, natomiast wóz dowodzenia obie). Wejście do czołgu znajdowało się po lewej stronie nadbudówki w postaci dwu-skrzydłowych drzwiczek ze szczeliną obserwacyjną w lewym skrzydle. Czołgi dowodzenia Kleiner Panzerbefehlswagen stanowiły podstawowe wyposażenie dywizji pancernych i lekkich, na wszystkich szczeblach, począwszy od kompanii, a na dywizji skończywszy, a także w samodzielnych batalionach pancernych. Czołgi zdobyczne Foto: Domena Publiczna LT vz 35 (1939) Oprócz własnych konstrukcji Niemcy w walkach w Polsce korzystali z czołgów zdobycznych. Były to dwie czeskie konstrukcje: czołg LT vz. 35 (w armii niemieckiej przemianowany na PzKpfw 35(t)) oraz czołg LT vz. 38 (Niemcy używali oznaczenia PzKpfw 38(t)). Pierwszy z wymienionych modeli miał masę 10,5 tony i w klasie czołgów lekkich znacznie przewyższał ówczesne niemieckie produkcje w tej kategorii, co zresztą zdecydowało o użyciu tych modeli w działaniach bojowych III Rzeszy w początkowym okresie wojny (od 1941 roku jakiekolwiek czołgi lekkie były już wycofywane i zastępowane większymi jednostkami). PzKpfw 35(t) miał silniejszy pancerz od swoich rdzennie niemieckich odpowiedników, jednak i on nie był dość mocny na to, czym dysponowała wówczas polska armia. Niestety nam zabrakło ilości odpowiedniego uzbrojenia, by powstrzymać wrześniową nawałnicę. Podstawowym uzbrojeniem tego czołgu była armata produkcji Škody, A3 vz. 24 (przemianowana przez Niemcy na KwK 34(t)). Warto dodać, że jeszcze przed Kampanią Wrześniową 8 czołgów PzKpfw 35(t) zostało przebudowanych na wozy dowodzenia (Panzerbefehlswagen 35(t)). Drugi z czeskich czołgów (właściwie czechosłowackich, ale w trakcie trwania działań wojennych Czechy zostały wchłonięte przez III Rzeszę, a Słowacja była de facto niemieckim protektoratem; 1 września 1939 r. o godzinie 5 rano Słowacy zaatakowali Polskę od południa siłą 4 dywizji) czołgów - PzKpfw 38(t) - był również czołgiem lekkim. Masa bojowa to 9,7 tony, a podstawowe uzbrojenie to armata 37,2 mm Škoda A-7 (przemianowana przez Niemców na KwK 38(t)). Pozostałe jednostki pancerne III Rzeszy Foto: Bundesarchiv / wikimedia Schwerer Panzerspähwagen (8-Rad) Oprócz ww czołgów Niemcy wykorzystywali w trakcie Kampanii Wrześniowej wiele opancerzonych samochodów, od lżejszych pojazdów typu Adler Kfz 13 z jednym karabinem 7,92 mm, czy podobnie uzbrojone, ale lepiej opancerzone SdKfz 221, aż po ciężkie wozy pancerne z trakcją kołową, takie jak pokazany na powyższym zdjęciu SdKfz 231 8-Rad z 20-milimetrową armatą i karabinem 7,92 mm. Zobaczmy teraz, czym dysponowali Polacy. Broń pancerna - Polska w 1939 r. Wiemy już, że Polacy ustępowali III Rzeszy pod względem liczebności. A czym w ogóle dysponowaliśmy? Tankietki TKS Foto: Damian Pankowiec / Shutterstock Polskie tankietki TKS podczas parady z okazji święta Wojska Polskiego w 2018 roku Pojazdy widoczne na powyższych fotografiach, trzy wersje polskich tankietek TKS, mogą wzbudzać uśmiech politowania u co poniektórych, zanim jednak roześmiejecie się w głos, przeczytajcie kilka kolejnych zdań. TKS-y to budowane przed II Wojną Światową, w podwarszawskich wówczas zakładach Ursus tankietki, czyli małe czołgi z dwuosobową załogą. TKS-y oraz nieco wcześniej produkowane, podobne do nich tankietki TK-3 oraz TKF to polskie modernizacje licencyjne udanej brytyjskiej tankietki Vickers Carden Loyd Mark VI. Polskie siły pancerne w dwudziestoleciu międzywojennym dysponowały zresztą ok. 10. tankietkami Carden Loyd Mark VI, ale dla sił pancernych II Rzeczypospolitej znacznie bardziej istotne było wyprodukowanie na bazie brytyjskiego sprzętu kilkuset (szacuje się, że ok. 600) czołgów. TKS-y były ulepszoną wersją TK-3. Od rozpoczęcia produkcji czołgów TKS w 1934 roku do rozpoczęcia kampanii wrześniowej w 1939 roku udało się wyprodukować ok. 280 egzemplarzy tych tankietek. Pierwotnie podstawowym uzbrojeniem czołgów TKS był ciężki karabin maszynowy Hotchkiss wz. 25, kaliber 7,9 mm. Była to niezbyt udana konstrukcja. Polskie dowództwo zdawało sobie sprawę z niewystarczającej siły ognia tych wozów, dlatego po testach przeprowadzonych w 1938 roku, postanowino przezbroić czołgi TKS w lepsze uzbrojenie bazowe - wielkokalibrowy karabin maszynowy wz. 38FK kalibru 20 mm (na powyższym zdjęciu przezbrojony jest egzemplarz w środku kolumny). Zaletą tego najcięższego karabinu maszynowego było to, że był on w stanie przebić pancerz każdego niemieckiego czołgu, jakim wówczas dysponowała armia Hitlera. Gdybyśmy tylko zdążyli przezbroić polskie siły pancerne, być może kampania wrześniowa miałaby inny przebieg. Niestety we wrześniu 1939 dysponowaliśmy zaledwie ok. 24 przezbrojonymi czołgami. Niestety nie wiemy, ile z nich to TKS-y, a ile to przezbrojone TK-3. W każdym razie okazało się to dalece niewystarczające. Nie zmienia to jednak faktu, że te niewielkie jednostki prowadzone przez dobrze wyszkoloną załogę potrafiły być naprawdę skuteczne, czego dowodem jest osiągnięcie bojowe plut. pdch. Edmunda Romana Orlika. Orlik dowodzący przezbrojoną tankietką TKS zniszczył w czasie kampanii wrześniowej aż 13 niemieckich czołgów i choć trudno jednoznacznie określić, jakie dokładnie plut. pdch. Orlik czołgi ustrzelił, to nawet zakładając, że były to tylko lekkie PzKpfw 35 (lekkie czołgi czeskiego typu stanowiące główne uzbrojenie 1. Dywizji Lekkiej Wehrmachtu) i tak należy to uznać za wyjątkowe osiągnięcie. Czołg lekki 7TP Foto: PLRANG ART Artur Furmanek / Shutterstock 7TP - polski czołg lekki Trzonem polskich sił pancernych podczas wojny obronnej w 1939 roku był polski czołg lekki 7TP. Była to konstrukcja stanowiąca rozwinięcie (licencjonowane) brytyjskiego czołgu lekkiego Vickers E - jednego z najbardziej rozpowszechnionych czołgów dwudziestolecia międzywojennego. W stosunku do brytyjskiego pierwowzoru 7TP był konstrukcją zauważalnie ulepszoną. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do czołgu Vickers E i wielu innych czołgów tamtych lat, 7TP był pojazdem napędzanym przez silnik wysokoprężny - to była pierwsza tego typu konstrukcja w Europie. Przewagą dieslowskiego napędu nad silnikami benzynowymi było to, że olej napędowy nie jest tak łatwopalny, jak benzyna. 7TP miał też nieco silniejsze opancerzenie niż czołg brytyjski. Produkcja 7TP rozpoczęła się w 1935 roku. Początkowo wyprodukowano (ok. 25 sztuk) 7TP w wariancie dwuwieżowym z dwoma karabinami maszynowymi wz. 30, kal. 7,92 mm, ale do rozpoczęcia wojny dalsze ok. 100-110 sztuk (dokładne dane, co do liczby nie są dostępne) wyprodukowano już w wariancie jednowieżowym, w którym uzbrojeniem podstawowym była armata czołgowa Bofors wz. 37, kal 37 mm. Czołg Renault R-35 Foto: Flik47 / Shutterstock Renault R-35 w muzeum Yad La-Shiryon Oficjalnie ten czołg nazywał się Renault Char lègere model 1935R, ale jest on powszechnie znany pod swoją nieoficjalną nazwą: Renault R-35. Był to ostatni czołg, który zdążył trafić na wyposażenie polskich sił pancernych przed II Wojną Światową. Model R-35 powstał jako następca wspomnianego wcześniej Renault FT-17. Francuzi rozpoczęli jego produkcję w 1935 roku, jednak Polska zakupiła 100 sztuk tych czołgów dopiero w 1939 roku, a przed wojną, w lipcu 1939 roku do portu w Gdyni trafiła pierwsza - i zarazem ostatnia - partia 49 egzemplarzy (niektóre źródła podają 50). Dlaczego tak późno? Głównie dlatego, że R-35 nie był udaną konstrukcją. Największą wadą było uzbrojenie. Podstawowa armata 37 mm L/21 SA 18 była konstrukcją jeszcze z czasów I Wojny Światowej i zdaniem polskich władz, odpowiedzialnych za zaopatrzenie armii nie spełniała wymagań ówczesnego pola walki. Uzupełnieniem tej armaty był francuski czołgowy karabin maszynowy Mitrailleuse de 7,5 Modele 31 (MAC31), kalibru 7,5 mm, co nie zmieniało zasadniczo potencjału bojowego tego sprzętu. Co gorsza, podczas testów dostarczonych Polsce egzemplarzy próbnych w 1938 roku okazało się, że próby przezbrojenia tego czołgu w armatę o lepszych parametrach nie powiodły się, ze względu na konstrukcję wieży. Niemniej opóźnienia w produkcji rodzimego 7TP i zaostrzająca się sytuacja międzynarodowa spowodowała, że w kwietniu 1939 roku Polska kupiła od Francji 100 szt. Renault R-35. Jak już wiemy, do kraju dotarła połowa zamówionych egzemplarzy. W kampanii wrześniowej straciliśmy kilkanaście R-35. Część stanu przejęli Niemcy, część Armia Czerwona, a ponad 30 czołgów przekroczyło granicę Rumunii. Biorąc pod uwagę fakt, że szkolenie na tych czołgach rozpoczęto dopiero 20 lipca 1939 roku, a także mając w pamięci wady tego modelu, trudno oczekiwać, by odegrały one znaczącą rolę w wojnie obronnej Polski. Renault FT-17 Foto: PLRANG ART Artur Furmanek / Shutterstock Renault FT-17 Renault FT-17 był pierwszym czołgiem w polskich siłach pancernych. Używany był już w 1919 roku. Jeszcze w 1939 roku przestarzałe już wówczas (mimo licznych, drobnych usprawnień i modernizacji wprowadzanych przez polskich inżynierów) czołgi Renault FT-17 w liczbie 102 sprawnych egzemplarzy (mających jakąkolwiek wartość bojową) stanowiły drugą pod względem liczebności siłę wojsk pancernych polskiej armii. Oprócz ww. czołgów mieliśmy na wyposażeniu jeszcze niewielką liczbę samochodów pancernych. Przykładem może być samochód pancerny wz. 29. 7 tych pojazdów weszło na stan 11 Dywizjonu Pancernego Mazowieckiej Brygady Kawalerii. Sprzętu pancernego mieliśmy po prostu za mało by skutecznie obronić się przed najeźdzcami. Lotnictwo - III Rzesza Przejdźmy do sił powietrznych obu stron, zaczynając od potencjału agresora. Niemcy w początkowym okresie wojny dysponowali ok. 2000 samolotami. Ponownie była to miażdżąca przewaga, już wyłącznie pod względem liczebności. Polacy wówczas dysponowali ok. 400 samolotami. Czym dysponowała armia Hitlera? Foto: Bundesarchiv / wikimedia Ju 87 B nad Polską Postrachem polskiej ludności cywilnej w Kampanii Wrześniowej były niemieckie samoloty Junkers Ju 87 Stuka. Były to bombowce nurkujące wykorzystywane również jako samoloty szturmowe. Pierwszym miastem, które zostało w znacznej mierze zniszczone, w wyniku bombardowania przeprowadzonego tymi samolotami był Wieluń. Oprócz tego Niemcy korzystali z samolotów myśliwskich Messerschmitt Me-109B, ciężkiego myśliwca Messerschmitt Me-110C, czy lekkiego Arado Ar-68. Nie można pominąć także bombowca Heinkel He 111 - podstawowej jednostki tego typu w niemieckim lotnictwie z początków II Wojny Światowej, słynnej przede wszystkim z Bitwy o Anglię, ale kilkaset maszyn tego typu odpowiadało za bombardowanie Polski. W ataku na Polskę brały udział również dwusilnikowe samoloty bombowe Dornier Do 17. Część maszyn tego typu była używana jako samoloty dalekiego zwiadu. Bombardowania przeprowadzano także za pomocą samolotów Junkers Ju 86. Lotnictwo - Polska W kontekście polskiego lotnictwa we wrześniu '39 roku najczęściej wspomina się o bombowcu Łoś. Znacznie więcej II RP posiadała jednak wielozadaniowych Karasi. W walce z najeźdźcą udział wzięło ponad 160 tych maszyn. Foto: domena publiczna / Wikimedia Commons Karaś na lotnisku w Warszawie. Na drugim planie myśliwce PZL i PZL Jeśli chodzi o uzbrojenie, Karaś miał trzy karabiny maszynowe i mógł zabrać w powietrze 700 kg bomb. W praktyce jednak silnik był za słaby i załogi brały ich mniej o przynajmniej sto kilogramów. Karasie nie były w stanie prowadzić równej walki z niemieckimi myśliwcami (do tego miały teoretycznie służyć myśliwskie PZL i PZL ale za to w czasie kampanii wrześniowej zrzuciły na przeciwnika, jak się szacuje, 50-60 ton bomb. Foto: domena publiczna / Wikimedia Commons gotowe do startu Skoro jednak wspomnieliśmy o "Łosiu" wypadałoby temat rozwinąć. Samolot bombowy Łoś stanowił dowód, że polskie wynalazki na tle tych powstających wówczas na świecie nie były wcale zacofane. Był to jeden z pierwszych na świecie (niektóre źródła podają, że właśnie Łoś był pierwszym) płatowców wyposażonych w płaty o laminarnym profilu. Oznacza to, że powierzchnia skrzydła jest tak skonstruowana, by zmaksymalizować powierzchnię nośną, nad którą powietrze przepływa w sposób laminarny, czyli z bardzo małymi oporami. Na zachodzie samolotem o takiej charakterystyce był, skonstruowany później amerykański North American P-51 Mustang, czyli jeden z najbardziej słynnych myśliwców II wojny światowej. Foto: domena publiczna / Wikimedia Commons Łoś Gdybyśmy mieli więcej czasu na przygotowanie się do wojny obronnej w 1939 roku, Łosie można było wykorzystać również w roli ciężkich myśliwców, montując w nosie maszyny baterię 6-8 karabinów maszynowych. Problemem było jednak przeszkolenie załogi do akrobacji wykonywanych na tym samolocie, wymaganych przy założeniu takiej roli Łosia. Ponieważ ścieżka szkolenia nie była dobrana pod tym kątem, a samolotu nie zdążyliśmy przezbroić do tej roli, wartość bojowa maszyny w wojnie obronnej pozostała niestety bardzo ograniczona. Przeczytaj także: Obrona polskiego nieba to nie tylko F-35 i F-16. Z jakich technologii korzystamy? SAAB JAS 39 Gripen - szwedzki myśliwiec, który mógł bronić polskiego nieba Sprzęt polskiej armii. Czy rozpoznasz arsenał, którym dysponują nasi żołnierze?[QUIZ] Od Renault FT-17 do Leoparda 2. Polskie siły pancerne na przestrzeni dziejów Pierwszy snajperski rekord Choć pierwsze wzmianki o snajperach pojawiały się już w XVII wieku, to na szeroką skalę zostali oni użyci dopiero w czasie I wojny światowej. Początkowo tylko w szeregach Imperium Niemieckiego znajdowali się żołnierze z karabinami wyposażonymi w specjalne lunety, dzięki którym mogli ze sporej odległości siać śmierć w okopach aliantów. Brytyjczycy szybko przekonali się o efektywności tego rodzaju walki i w 1915 r. sami zaczęli szkolić własnych strzelców. Snajperem, który zabił największą liczbę żołnierzy wroga w czasie I wojny światowej, był Kanadyjczyk Francis Pegahmagabow z 378 trafieniami na koncie. W okresie międzywojennym większość armii zrezygnowała ze szkolenia strzelców wyborowych. O konieczności posiadania snajperów w armii przekonała dobitnie hiszpańska wojna domowa (1936-1939). W czasie II wojny światowej snajperzy po raz pierwszy odegrali znaczną rolę na polu walki w bitwie pod Dunkierką. Brytyjscy strzelcy byli w stanie znacznie spowolnić przemieszczanie się niemieckiej piechoty, dzięki czemu możliwa stała się ewakuacja tysięcy żołnierzy na wyspy brytyjskie po klęsce operacji we Francji. Najsłynniejszy pojedynek snajperów Najlepszych snajperów w czasie II wojny światowej miała Armia Czerwona, która rozwinęła szkolenie w tym zakresie w latach 30. Sowieci byli szkoleni nie tylko w precyzyjnym strzelaniu, ale także w taktyce kamuflażu oraz w wykorzystywaniu terenu do ukrycia się podczas bitwy. Najsłynniejsza bitwa z udziałem snajperów rozegrała się w Stalingradzie zamienionym przez Niemców w stertę gruzu. W takim teatrze działań radzieccy snajperzy byli w stanie zadać znaczne straty Wehrmachtowi. "Strzały znikąd" pośród ruin miasta, zbierające śmiertelne żniwo zwłaszcza wśród oficerów, przyczyniły się znacznie do obniżenia morale w niemieckich oddziałach. W odpowiedzi niemiecka armia przywróciła kursy dla snajperów; dzięki temu na terenie ZSRR wkrótce pojawiła się znaczna liczba strzelców wyborowych z III Rzeszy. Byli oni przeszkoleni nie tylko w celnym strzelaniu na odległość, ale także w najnowszych technikach kamuflażu. Przewaga ZSRR była jednak ogromna. Najlepszy radziecki snajper Michaił Ilicz Surkow z 4. Dywizji Strzelców zabił w pojedynkę aż 702 niemieckich żołnierzy. Prawdziwą legendą stał się jednak kpt. Wasilij Zajcew, który zabił co najmniej 242 żołnierzy wroga (w tym jedenastu polujących na niego snajperów). Służył on w 284. Pułku Strzelców wchodzącym w skład 62. Armii. Zanim trafił na front, był urzędnikiem w marynarce wojennej. Walcząc w ruinach Stalingradu z armią niemiecką, doczekał się w 1943 r. tytułu "Bohatera Związku Radzieckiego". "Biała Śmierć" z odstrzeloną głową Według serwisu "War is Over", w pierwszej dziesiątce najlepszych snajperów II wojny światowej Sowieci zajmowali aż dziewięć miejsc. Pierwszy niemiecki strzelec wyborowy Matthaus Hetzenauer pojawia się "dopiero" na 24. miejscu z "zalewie" 345 potwierdzonymi trafieniami. Choć dominacja ZSRR jest w tym zakresie niepodważalna, to należy jednak pamiętać, że również Armia Czerwona doznała wielu strat ze strony wrogich snajperów. Miało to miejsce podczas wojny zimowej z Finlandią toczącej się od listopada 1939 r. do marca 1940 r. Fińscy strzelcy w jej trakcie zdołali zadać znaczne straty sowieckiej piechocie. Symbolem tej wojny stał się Simo Hayha, który zyskał sobie przydomek "Biała Śmierć". W ciągu niecałych 100 dni walk fiński snajper zastrzelił co najmniej 505 żołnierzy wroga; oprócz tego miał zabić także 200 kolejnych strzelając z karabinu maszynowego. Zdesperowani Sowieci próbowali się go wielokrotnie pozbyć, za pomocą ostrzału artyleryjskiego; nie przyniosło to jednak żadnego skutku. 6 marca 1940 r. Hayha, w czasie walki, został postrzelony w podbródek. Został jednak szybko ewakuowany z pola bitwy przez swych kolegów, którzy twierdzili, że został on trafiony tak poważnie, iż oberwało mu część głowy. Twardy Fin odzyskał przytomność 13 marca, dzień po zawarciu pokoju pomiędzy Finlandią a ZSRR. Zaraz po wojnie został awansowany ze stopnia kaprala na podporucznika, co było najszybszym awansem w historii fińskiej armii. Krwawa nauczka na przyszłość Armia amerykańska zapewniała tylko podstawy szkolenia snajperskiego. Główny nacisk kładziony był na celne strzelanie na odległość 200-400 metrów; żołnierze nie byli jednak szkoleni z kamuflowania się, co obniżało wartość bojową amerykańskich strzelców. O tym, jak poważnym było to błędem, przekonała Amerykanów operacja lądowania w Normandii w czerwcu 1944 r., a następnie ofensywa w Europie Zachodniej, gdzie dobrze wyszkoleni niemieccy snajperzy zadali amerykańskiej piechocie wiele strat. W Normandii niemieccy strzelcy byli w stanie niemalże stopić się z otoczeniem, po czym w małych grupach otoczyć Amerykanów i ostrzeliwać ich naraz z kilku stron. Byli oni także w stanie przenikać za linie aliantów i zabijać ich aż do momentu, w którym kończyła im się amunicja. Po zakończeniu II wojny światowej wiele państw wprowadziła szkolenia snajperskie oparte właśnie na niemieckich wzorach. Dziesięciu najbardziej zabójczych snajperów II wojny światowej: Nr 10. Wasilij Iwanowicz Gołosow (ZSRR, 422 zabitych) Nr 9. Fiodor Djaczenko (ZSRR, 425 zabitych) Nr 8. Fiodor Matwewicz Ochłopkow (ZSRR, 429 zabitych) Nr 7. Michaił Budenkwo (ZSRR, 437 zabitych) Nr 6. Wasilij Pczelinczew (ZSRR, 456 zabitych) Nr 5. Kulbertinow (ZSRR, 487 zabitych) Nr 4. Nikolaj Jakowlewicz Ilin (ZSRR, 496 zabitych) Nr 3. Iwan Sidorenko (ZSRR, 500 zabitych) Nr 2. Simo Hayha (Finlandia, 505 zabitych) Nr 1. Michaił Ilicz Surkow (ZSRR, 702 zabitych) Siedem tragicznych kart z "Dziennika wojny"

niemieckie karabiny 2 wojny światowej